Biblioteka o północy | Matt Haig

Co by było, gdyby...?


Nora Seed ma dość. Postanawia zatem odebrać sobie życie. Gdy jednak po śmierci przenosi się do tajemniczego miejsca pełnego ksiąg odkrywa, że wciąż trzyma się życia. Biblioteka o północy oferuje jej jednak możliwość - kobieta może sprawdzić, jak wyglądałoby jej życie, gdyby podjęła inne decyzje. Nora zagłębia się zatem w lekturze swojego życia. Jaka będzie jej ostateczna decyzja - powróci do życia, a może pożegna się z nim raz na zawsze?

Gdy usłyszałam o nadchodzącej premierze polskiego tłumaczenia Biblioteki o północy, nie potrafiłam powstrzymać entuzjazmu. Miałam nadzieję, że historia, którą zachwycali się właściwie wszyscy, oczaruje także mnie. Matt Haig porusza jednak poważne tematy związane z samobójstwem, chorobami mentalnymi, śmiercią i konfliktami z bliskimi osobami. Czy pobyt Nory w bibliotece pozwolił jej docenić życie, jakie prowadziła?

Matt Haig w poetycki sposób rozpoczyna opowieść Nory. Czytelnik właściwie nie odczuwa, jakby czytał powieść o depresji, samobójstwie czy śmierci. Niestety, zachwyty w pewnym momencie znikają, ponieważ fabuła staje się powtarzalna, a morał pewnych refleksji przyjmuje straszliwie nienaturalny filozoficzny ton. Historia przepełniona jest zatem schematami i przemyśleniami, które tak naprawdę nie wpływają na główną bohaterkę czy jej losy. Miałam wrażenie, że zakończenie jest oderwane od rzeczywistości - czytelnicy otrzymują szybką akcję i brak rozwiązania pewnych kluczowych wątków.

Biblioteka o północy przedstawia historię Nory w dość oszczędny sposób. Pomysł związany z odkrywaniem różnorodnych ścieżek życia był cudowny - sama tytułowa biblioteka i to, jaki miała cel, mnie urzekła. Niestety, jeśli jednak pominiemy pomysł na historię oraz wątek związany z biblioteką przepełnioną różnorodnymi ''życiami''... opowieść staje się blada. Temat związany z chorobą Nory i jej samobójstwem został potraktowany po macoszemu - autor nie wnika w szczegóły, nie próbuje nakreślić powodów czy konsekwencji decyzji postaci, a jedynie ukazuje jej działania. Zabrakło mi emocjonalnego aspektu, który pogłębiłby jej postać.

Nie potrafiłam polubić bohaterów tej powieści. Nora zachowywała się straszliwie infantylnie, choć rozumiem niektóre jej obawy ze względu na depresję, której jest ofiarą. Kobieta wykorzystuje jednak możliwość poznania odmiennych decyzji, aby ujrzeć swoje życie w nowym świetle - niestety, nie wyciąga z nich wiele nauki. Szkoda, bo miałam nadzieję, że Matt Haig rozwinie jej postać i sprawi, że kobieta dostrzeże małe szczęśliwe momenty, których doświadczyła na przestrzeni tylu lat. Zakończenie niezwykle umniejsza postawę i refleksje Nory, co mnie zasmuciło.

Biblioteka o północy zachwyciła pomysłem, lecz zawiodła wykonaniem. Historia Nory przepełniona jest emocjami, schematycznymi i przewidywalnymi wątkami, ale także brakiem logicznego poprowadzenia fabuły. Matt Haig zagubił się pośród nieskończonej ilości możliwości, których mogła dokonać główna bohaterka utworu. Czy jest to jednak powieść, którą warto omijać szerokim łukiem? Nie sądzę - myślę, że ta opowieść znajdzie wyjątkowych odbiorców, którzy docenią taki sposób prowadzenia narracji i zachowanie Nory. Jak będzie wyglądało zakończenie tej historii?

Ocena: 4/10

Bibliotekę o północy otrzymałam od Wydawnictwa Zysk i S-ka. Bardzo dziękuję!


Prześlij komentarz

1 Komentarze

  1. Uwielbiam jak mamy tak odmienne opinie i mogę porównać z Tobą moje argumenty :)

    OdpowiedzUsuń