Rytm wojny. Część 1 | Brandon Sanderson

Czas na wojnę.



Mrok ogarnia Roshar, ale także wszystkich jego mieszkańców. Kaladin staje się coraz mniej zdolny do walki, dlatego zostaje odsunięty od swoich zwyczajowych obowiązków. Mężczyzna musi zmierzyć się z kolejnymi demonami, które nawiedzają jego umysł. Shallan boryka się z podobnymi problemami - wyczuwa w pobliżu zdrajcę, lecz nie ma dowodów i możliwości, aby złapać go na gorącym uczynku. Spiski wiszą w powietrzu, a brutalna wojna nie ma końca. Dwie strony próbują znaleźć sposób na uzyskanie przewagi, lecz nie jest to łatwe. Czy ten konflikt kiedyś się zakończy?

Nic dziwnego, że sięgnęłam po Rytm wojny. Brandon Sanderson od lat wywołuje w moim sercu istną burzę emocji. Za sprawą Drogi królów, Słów światłości i Dawcy przysięgi zdołałam zapomnieć o całym otaczającym mnie świecie. Czas na poznanie dalszych losów ulubionych bohaterów. Oczekiwania miałam ogromne, a apetyt na świetną fantastykę wielki. Czy jednak pierwszy tom Rytmu wojny zdołał mnie zaskoczyć tak, jak poprzednie powieści autora?

Brandon Sanderson z pewnością pisze z rozmachem - jego książki liczą coraz więcej stron. Rytm wojny jest podzielony na dwie części (podobnie jak Dawca przysięgi) za sprawą ogromnej ilości treści. Niestety, na drugi tom czytelnicy będą musieli poczekać do czerwca i będzie to niezwykle bolesne oczekiwanie, gdyż Rytm wojny porywa od pierwszych stron i trzyma w napięciu do ostatnich. Straszliwie ciężko ocenić mi właściwie połowę książki, lecz mogę zapewnić czytelników, że autor utrzymuje właściwy poziom i zaprezentowane wątki będą wciąż pozytywnie zaskakiwać. Język jest barwny, a dramatyczne wydarzenia wywołują wiele emocji.

Rytm wojny prowadzi historię w sposób niezwykle statyczny, choć wywołujący sporo emocji. Mamy ponownie gamę ulubionych bohaterów, lecz w tym tomie Brandon Sanderson skupia się szczególnie na niektórych z nich. Ponownie podejmowane są tematy związane z własnymi doświadczeniami i przeżyciami oraz tym, jak one nas ostatecznie kształtują. Można się spodziewać, że niektóre postaci ponownie zostaną wystawione na próbę. Reprezentacja chorób psychicznych oraz jej różnych odmian jest niezwykle dobrze napisana. Intrygujące są również retrospekcje, które pozwalają czytelnikowi na odkrycie początków konfliktu i wojny. W powieści można dostrzec tętniące akcją wydarzenia, ale także spokojniejsze momenty refleksji oraz skupienia się na innych motywach.

Brandon Sanderson wykreował wiele różnorodnych postaci i wyraźnie widać, że bardzo dba o ich dalszy rozwój. Czytelnicy otrzymują gamę portretów psychologicznych oraz wpływu specyficznych wydarzeń na ich zachowanie oraz dalsze decyzje. Kaladin, Adolin, Shallan, Dalinar, Navani, Venka - mogłabym rozpisywać się w nieskończoność jak bardzo zmieniło się moje postrzeganie tych postaci, ale także jak bardzo zmienili się także sami bohaterowie. Warto jednak zwrócić uwagę na ich motywacje oraz zupełnie inne cele. Przeciwnik i ''złoczyńca'' w tym tomie jest barwnie przedstawiony, ale autor nie tworzy z niego jedynie czarnego charakteru.

Rytm wojny rozpoczyna się wybuchowo, ale tak się również kończy - czytelnicy z pewnością będą z wielką niecierpliwością czekać na drugą część tego tomu. Brandon Sanderson ponownie tworzy wyjątkową historię, rozwija fabułę i rzuca kłody pod nogi bohaterów. Czy istnieje szansa, że w Rosharze zapanuje spokój, a intrygi się zakończą? Na odpowiedzi musimy niestety jeszcze troszkę poczekać...

Ocena: 10/10

Sprawdź inne bestsellery!



Prześlij komentarz

2 Komentarze