Co działo się wcześniej? Ród Targaryenów zasiadał dumnie na Żelaznym Tronie. Walki o władzę kończyły się wygraną członków tej rodziny. Począwszy od Aegona Zdobywcy losy władców pełne były intryg i problemów, które jednak zawsze rozwiązywano. Nadszedł dzień, w którym dynastia Targaryenów została zniszczona przez rebelię...
Nie mogę się nazwać zagorzałą fanką Gry o tron, lecz po twórczość George'a R. R. Martina sięgam chętnie i często. Mam za sobą wiele historii ze świata stworzonego przez autora, a na ósmy sezon serialu produkcji HBO czekam z ogromną niecierpliwością. Postanowiłam sięgnąć po historię rodu Targaryenów, która intrygowała wszystkich wielbicieli serii od wielu lat. Jak wypadła pierwsza z dwóch części?
Na samym wstępie czytelnicy zostaną poinformowani, iż losy Targaryenów zostały spisane przez arcymaestera Gyldayna z Cytadeli Starego Miasta. Przyznam się szczerze, że nie spodziewałam się wykorzystania stylu typowego dla kronik. W przypadku Ognia i krwi taki sposób przedstawienia historii nie sprawdził się w stu procentach. Lektura ukazuje wydarzenia chronologicznie i pierwsza część zawiera dwanaście rozdziałów dotyczących władców od Aegona Zdobywcy do Viserysa I. Czytelnicy mogą się spodziewać ogromnych ilości szczegółowych opisów i rzadko pojawiających się dialogów. Lekturę umilają jednak cudowne ilustracje Douga Wheatley'a, który stworzył niezwykłe portrety bohaterów i wydarzeń opisanych w książce. Warto wspomnieć, iż fragmenty utworu lub całe historie o wybranych władcach zostały już opublikowane w innych zbiorach wydanych także w Polsce (między innymi w Łotrzykach, Niebezpiecznych kobietach czy Świecie Lodu i Ognia).
Ogień i krew (tutaj) to utwór pełen chaosu zawartego na kartach książki. Losy Aegona I, Aenysa I, Maegora I, Jaehaerysa I i Viserysa I są bardzo do siebie zbliżone i opierają się na podobnych schematycznych wydarzeniach. Każde panowanie łączy się z licznymi intrygami, problemami i kłopotami, które władcy starają się rozwiązać pokojowo lub - wręcz przeciwnie - siłą. Smoki pojawiają się epizodycznie, lecz nie wywołują zainteresowania. Przewidywalność, schematyczność i powtarzalność mocno osadziły się w pierwszej części tej historii i nie wywołują zachwytu.
Czytelnik zostaje zarzucony imionami, nazwiskami, tytułami czy funkcjami postaci, których w lekturze jest sporo. George R. R. Martin nie ogranicza się nie przedstawienia tylko najważniejszych bohaterów. Autor opisuje nawet nieważne postaci, które nie odgrywają żadnej roli w przedstawianej historii. Władcy są przez to ukazani po macoszemu. Czytelnik właściwie nie ma okazji poczuć nawet odrobiny sympatii do bohatera, gdyż od razu jest on odsuwany na dalszy plan.
Ogień i krew poleciłabym jedynie największym fanom Gry o tron, którzy będą pragnęli dowiedzieć się wiele na temat rodu Targaryenów. Niestety, po lekturze pierwszej części mogę stwierdzić, iż nie jest to utwór wywołujący zachwyt w sercu czytelnika. Nie spodziewałam się, że George R. R. Martin zdoła wywołać u mnie uczucie rozczarowania, ale warto mieć na uwadze, iż każdy autor posiada utwory lepsze i gorsze. Ogień i krew należy po prostu do tej drugiej grupy.
2 Komentarze
Przykro mi, że się rozczarowałaś. Ja niestety nie kontynuuje przygody z serią :)
OdpowiedzUsuńLubię serial, ale coś nie mogę się przekonać, by sięgnąć po książki. ;/
OdpowiedzUsuńJools and her books