Lidia żyje przeszłością i wytrwale wierzy, iż Francisco, który uratował jej córkę Evę, zdoła wybudzić się ze śpiączki. Mija jednak rok, a stan mężczyzny się nie poprawia. Kobieta rzuca się w wir pracy, aby pozwolić sobie na chwilę zapomnienia. Carlos stara się wspierać ukochaną, choć sam staje przed olbrzymim problemem - Dona Carmen ponownie wkracza do jego życia, aby wykorzystać niełatwą sytuację finansową firmy. Marga rozwodzi się z Pablem, choć nie jest pewna, czy to słuszna decyzja. Angeles postanawia szkolić młode telefonistki. Kobieta jednocześnie prowadzi jednak groźne interesy na boku, aby zabezpieczyć finansowo przyszłość małej córki. Carlota startuje w wyborach na burmistrza, lecz zabójstwo jej rywala stawia ją jako główną podejrzaną w śledztwie. Czy przyjaciółki zdołają uchronić ją przed tragicznym losem?
Pamiętam dobrze początki mojej przygody z hiszpańską produkcją Las Chicas del Cable. Pierwsze dwa sezony trzymały mnie w niepewności i co chwilę zaskakiwały nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Scenariusz był dopracowany pod każdym kątem, a decyzje bohaterek wydawały się logiczne. Niestety, trzecia seria przeraziła, gdy zauważyłam spadek jakości fabuły w porównaniu z poprzednimi szesnastoma odcinkami. Byłam dobrej myśli, gdy twórcy zapowiedzieli walkę o sprawiedliwość w czwartym sezonie. Czy otrzymałam to, czego pragnęłam?
Czwarty sezon ukazuje historię czterech przyjaciółek w ciągu ośmiu odcinków, które trwają po czterdzieści minut każdy. Twórcy wykorzystują wydarzenia zawarte w poprzednich sezonach, aby pokazać walkę bohaterek o swoje marzenia, przyszłość i miłość. Niestety, tegoroczna przygoda z telefonistkami była pełna nużących i schematycznych wątków. Bohaterki podejmują decyzje, które łudząco przypominają widzowi o błędach popełnionych w przeszłości.
Bohaterki będą musiały zmierzyć się z konsekwencjami swoich działań z poprzedniego sezonu, choć pojawiają się również nowe wątki. Głównym problemem jest pobyt Carloty w więzieniu i próba wyjaśnienia morderstwa, w które została zamieszana. Przyznam szczerze, że ten motyw był straszliwie niedopracowany i przewidywalny. W serialu pojawią się również wątki dotyczące zmiany swojej tożsamości, rozwodu, walki o najbliższych, wielkiej przyjaźni, ale także różnorodnych problemów miłosnych.
Las Chicas del Cable to serial, który lubi wykorzystywać schematy po raz drugi i trzeci, co wyraźnie widać w najnowszym sezonie produkcji. Pojawią się kolejne dramaty związane z matką Carlosa i Elisy, które są łudząco podobne do tych ukazanych w trzeciej serii. Męczący jest także trójkąt miłosny między Lidią, Carlosem a Franciscem. Te elementy być może nie raziłyby tak bardzo, gdyby nie brak logiki i infantylne podejście bohaterów do poważnych tematów. Twórcy próbowali zaakcentować również zmiany w prawie i wiążące się z nimi większe możliwości kobiet w ówczesnym czasie. Niestety, feministyczne motywy ukryły się pod naporem bezsensownych bolączek czterech przyjaciółek
Aktorki nie mogły pokazać w pełni swoich możliwości, gdyż scenariusz nie dawał im miejsca na popisy. Odtwórczyni Lidii, Blanca Suarez, ukazała swoją bohaterkę w strasznie powierzchowny sposób. Brakowało mi temperamentu widocznego w poprzednich trzech seriach. Podobnie było z innymi telefonistkami, choć ich role ograniczyły się drastycznie w tej serii. Miałam wrażenie, iż twórcy podkreślili jedynie wątek Lidii oraz Carloty, a Marga i Angeles pełniły funkcję ich pomocniczek.
Pamiętam dobrze początki mojej przygody z hiszpańską produkcją Las Chicas del Cable. Pierwsze dwa sezony trzymały mnie w niepewności i co chwilę zaskakiwały nieoczekiwanymi zwrotami akcji. Scenariusz był dopracowany pod każdym kątem, a decyzje bohaterek wydawały się logiczne. Niestety, trzecia seria przeraziła, gdy zauważyłam spadek jakości fabuły w porównaniu z poprzednimi szesnastoma odcinkami. Byłam dobrej myśli, gdy twórcy zapowiedzieli walkę o sprawiedliwość w czwartym sezonie. Czy otrzymałam to, czego pragnęłam?
Czwarty sezon ukazuje historię czterech przyjaciółek w ciągu ośmiu odcinków, które trwają po czterdzieści minut każdy. Twórcy wykorzystują wydarzenia zawarte w poprzednich sezonach, aby pokazać walkę bohaterek o swoje marzenia, przyszłość i miłość. Niestety, tegoroczna przygoda z telefonistkami była pełna nużących i schematycznych wątków. Bohaterki podejmują decyzje, które łudząco przypominają widzowi o błędach popełnionych w przeszłości.
Bohaterki będą musiały zmierzyć się z konsekwencjami swoich działań z poprzedniego sezonu, choć pojawiają się również nowe wątki. Głównym problemem jest pobyt Carloty w więzieniu i próba wyjaśnienia morderstwa, w które została zamieszana. Przyznam szczerze, że ten motyw był straszliwie niedopracowany i przewidywalny. W serialu pojawią się również wątki dotyczące zmiany swojej tożsamości, rozwodu, walki o najbliższych, wielkiej przyjaźni, ale także różnorodnych problemów miłosnych.
Las Chicas del Cable to serial, który lubi wykorzystywać schematy po raz drugi i trzeci, co wyraźnie widać w najnowszym sezonie produkcji. Pojawią się kolejne dramaty związane z matką Carlosa i Elisy, które są łudząco podobne do tych ukazanych w trzeciej serii. Męczący jest także trójkąt miłosny między Lidią, Carlosem a Franciscem. Te elementy być może nie raziłyby tak bardzo, gdyby nie brak logiki i infantylne podejście bohaterów do poważnych tematów. Twórcy próbowali zaakcentować również zmiany w prawie i wiążące się z nimi większe możliwości kobiet w ówczesnym czasie. Niestety, feministyczne motywy ukryły się pod naporem bezsensownych bolączek czterech przyjaciółek
Aktorki nie mogły pokazać w pełni swoich możliwości, gdyż scenariusz nie dawał im miejsca na popisy. Odtwórczyni Lidii, Blanca Suarez, ukazała swoją bohaterkę w strasznie powierzchowny sposób. Brakowało mi temperamentu widocznego w poprzednich trzech seriach. Podobnie było z innymi telefonistkami, choć ich role ograniczyły się drastycznie w tej serii. Miałam wrażenie, iż twórcy podkreślili jedynie wątek Lidii oraz Carloty, a Marga i Angeles pełniły funkcję ich pomocniczek.
Czwarta odsłona Las Chicas del Cable nie jest przyjemną i pełną emocji przygodą sprzed dwóch lat. Produkcja Netflixa tym razem razi nielogiczną akcją i powierzchownym potraktowaniem fabuły. Przygody telefonistek stały się ofiarą słabego scenariusza, co widać na przestrzeni ośmiu dłużących się odcinków. Czy można mieć nadzieję, iż w piątym sezonie serialu, który został już nakręcony, twórcy pokażą nowe pomysły i porzucą stare schematy? Nie jestem tego już taka pewna.
Ocena: 4/10
6 Komentarze
Nie, to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie warto marnować czasu, jeśli ten serial Cię nie zainteresował ;)
UsuńNiestety czasem trzeba wiedzieć kiedy powiedzieć stop, a producenci tego czasem nie wiedzą. I dlatego nie raz dobre produkcje z każdym kolejnym sezonem są nijakie. Pamiętam jak z pasją oglądałam "Kości" a ostatnich sezonów już nie byłam w stanie przetrawić więc je zarzuciłam.
OdpowiedzUsuńNiestety, wiele świetnych produkcji ucierpiało na takim sposobie przedłużania historii :(
UsuńDopiero trafiłam na ten wpis, ale zgadzam się z Tobą, że co sezon to gorzej. Ostatnie dwa odcinki przeleciałam jednym okiem (zwłaszcza to zakończenie w więzieniu jakoś mi nie podeszło). W ogóle wątek "sensacyjny" przyćmił to, co mi się podobało najbardziej w poprzednich sezonach, czyli kwestie społeczno-polityczne i wątki feministyczne.
OdpowiedzUsuńA piąty sezon obejrzałam tylko dlatego, żeby dokończyć, bo czułam się na początku jak w grze komputerowej - idziesz do osoby X i ona mówi "dam ci coś, jak mi przyniesiesz coś innego" i idziesz do osoby Y bo to coś innego...
Zgadzam się! Ja mam jeszcze drugą część finałowego sezonu przed sobą, ale liczę, że chociaż zakończenie pozytywnie mnie zaskoczy.
Usuń