Big Little Lies. Sezon 2 | 2019

Powrót do uroczego Monterey!

Nieoczekiwana Å›mierć rzuciÅ‚a Å›wiatÅ‚o na ukrywane przez mieszkaÅ„ców Monterey sekrety. Niewinne kÅ‚amstwo zdoÅ‚aÅ‚o uchronić kobiety przed straszliwym  losem. Celeste próbuje poradzić sobie po Å›mierci męża. Mary Louise, jej teÅ›ciowa, przyjeżdża do miasta szukać odpowiedzi na nurtujÄ…ce jÄ… pytania i odkryć prawdziwy powód Å›mierci Perry'ego. Madeline, Jane, Renata i Bonnie starajÄ… siÄ™ pomóc jej w trudnych chwilach, lecz wÄ…tpliwoÅ›ci i kÅ‚opoty pojawiajÄ… siÄ™ także w ich życiu.

Powrót Big Little Lies na ekrany był dla mnie nie lada zaskoczeniem. Pierwszy sezon, który był sensacją 2017 roku, zakończył się w odpowiednim momencie - zakończenie w zgrabny sposób zamknęło wszystkie wątki. Okazało się jednak, iż HBO w tegoroczne wakacje zaoferuje widzom podróż do Monterey i skrywanych tam tajemnic. Czy kłamstwa wyjdą na jaw?


Druga seria liczy sobie siedem odcinków, które trwają po czterdzieści minut każdy. Widzowie wciąż będą mogli oglądać przepiękne krajobrazy Monterey, które utrzymane są w porównaniu do pierwszego sezonu w podobnej konwencji. Na uwagę jak zawsze zasługuje ścieżka dźwiękowa i pełne intymnej atmosfery zdjęcia. Dla oczu będzie to jedna z lepszych serialowych uczt od dawna.

Miałam wrażenie, iż twórcy wykorzystali konfrontację Mary Louise i Celeste jako główny wątek serii. Z jednej strony nadało to nowego klimatu produkcji HBO, lecz z drugiej straszliwie brakowało mi historii innych bohaterek, które zostały potraktowane przez to po macoszemu. Motyw zbrodni przewija się przez siedem odcinków w tle, ale nic się z nim właściwie nie dzieje. Postaci nie są ani karane ani uniewinnione, a wymyślone naprędce kłamstwo zdaje się być jedynie problemem grupy kobiet, a nie całego miasteczka. Czuć straszliwe niezdecydowanie twórców - czy w dalszym ciągu ukrywać prawdę czy jednak doprowadzić do ujawnienia kłamstwa? Niestety, ten sezon nie odpowie widzom na to pytanie.


Celeste wciąż analizuje swój związek z Perrym rozkładając go na czynniki pierwsze. Twórcy stworzyli z tego naprawdę mocny wątek. Bohaterka stara się żyć dobrymi wspomnieniami, lecz przeszłość nawiedza ją w niespodziewanych chwilach, a skrywane zło powraca. Ciężko jest oswoić się z brutalną prawdą i jednocześnie poradzić ze stratą. Mary Louise - jako cierpiąca matka - także próbuje znaleźć sobie miejsce w nowej sytuacji, choć swoimi działaniami stawia się w niekorzystnym położeniu w oczach synowej. Efektem tego będzie finał sezonu, który choć spodziewany, był satysfakcjonujący.

Żałuję, że twórcy nie rozwinęli lepiej wątków pozostałych bohaterek. Madeline zmierzy się z problemami małżeńskimi, które spowodowały jej wcześniejsze wybory. Bohaterka będzie starała się uratować związek, lecz tak naprawdę tym razem nie do niej będzie należeć decyzja. Podobne kłopoty zagościły w życiu Renaty Klein, która przez interesy męża traci pozycję w świecie i zdobyty majątek. Kobieta ma niezwykle silną osobowość, co twórcy podkreślili w niektórych odcinkach. Jane poza eksperymentowaniem ze sferą uczuciową nie otrzymuje żadnego interesującego wątku - snuje się po plaży i wychowuje syna, jednocześnie wspomagając Celeste w ciężkich chwilach. Najgorszy los spotkał Bonnie, która po feralnym wieczorze zamknęła się w sobie. Bohaterka goni dosłownie za uciekającym jej przez palce życiem. Pojawienie się matki i uświadomienie prawdy o małżeństwie były jednymi z najnudniejszych elementów tej serii.


Ten sezon zdecydowanie należał do fenomenalnej Laury Dern i Nicole Kidman, które pokazały złożoność swoich bohaterek, ale także kryjącą się w nich siłę. Na przestrzeni siedmiu odcinków ofiarowały widzom paletę różnorodnych emocji. Meryl Streep, która dołączyła do obsady, również ukazała dwie twarze swojej postaci, choć twórcy w pełni nie wykorzystali umiejętności aktorki - sceny z jej udziałem były straszliwie krótkie i chaotyczne. Nie mogę powiedzieć złego słowa o Shailene Woodley, Zoe Kravitz czy Reese Witherspoon, gdyż aktorki też świetnie się spisały, choć ich rola w tym sezonie zdecydowanie zmalała.


Powrót do Big Little Lies skłonił do chwili refleksji, lecz w ostateczności utwierdził w przekonaniu, iż druga seria nie była w zupełności potrzebna. Nie można odmówić, iż jest to produkcja z świetną obsadą aktorską i fenomenalnym klimatem oraz urokiem, lecz fabularnie przez siedem odcinków nie dzieje się za wiele, a finał nie przynosi żadnych odpowiedzi. Nie będę zaskoczona informacją o powstaniu trzeciej serii, choć twórcy HBO ostrzegają, że ze względu na napięty grafik aktorek może się to nie zdarzyć w najbliższym czasie. Dla chcącego nic trudnego i do trzech razy sztuka? W tym przypadku te powiedzenia nabierają nowego znaczenia, szczególnie, gdy twórcy pozostawiają sobie otwartą furtkę na możliwe dalsze losy pięciu kobiet z Monterey.

Ocena: 5/10

Prześlij komentarz

0 Komentarze