Grupa nastolatków powraca ze szkolnej wycieczki do West Ham, gdzie wita ich pustka. Po kilku godzinach poszukiwań, uczniów opanowuje strach, gdyż w miasteczku nie ma nikogo, a kontakt ze światem zewnętrznym nie jest możliwy. Szybko okazuje się, iż nastolatkowie skazani są na siebie i jedyną nadzieją na przeżycie jest współpraca.
Netflix w swojej ofercie ma już wiele świetnych produkcji. Jedną z nowszych produkcji jest The Society. Skierowany do starszej młodzieży serial, opowiada historię nastolatków pozostawionych na pastwę losu w miasteczku bez żywej duszy. Czy uczniowie dadzą radę przetrwać w obliczu dramatów i konfliktów?
Dziesięcioodcinkowy serial obiecywał porywającą historię, lecz jest ona daleka od zachwycającej. Dziesięć godzin seansu po pewnym czasie staje się katorgą z prostego względu - produkcja Netflixa powiela wątki i nie wprowadza zaskakujących elementów do fabuły. Pojawiają się nużące konfrontacje bohaterów, infantylne dialogi czy nielogiczne zachowania postaci, które tak naprawdę nie dodają nic nowego do całokształtu, a jedynie spowalniają coraz bardziej akcję.
The Society mogło być serialem świetnym, gdyby nie spowalnianie akcji mdłymi przerywnikami w postaci suto zakrapianych alkoholem imprez, upojnych nocy spędzonych z dowolnymi osobami, infantylnych konwersacji niezorientowanych w temacie nastolatków czy aktów brutalnej przemocy. Rozumiem, że produkcja dotyczy ściśle określonej grupy wiekowej, lecz twórcy podążają z każdym odcinkiem w stronę stereotypowych rozwiązań i dążą do powielania schematów, co nie wychodzi na dobre najnowszej serii Netflixa.
Wątek związany z opuszczonym miasteczkiem jest porzucony na pastwę losu, a inne motywy kluczowe dla fabuły są potraktowane po macoszemu. Twórcy uwielbiają pokazywać widzom nastolatków bawiących się w dorosłych, lecz nie rozwijają ich i nie pokazują dalszych pomysłów na ożywienie akcji. Pojawia się wątek niewidocznej na pierwszy rzut oka rywalizacji pomiędzy siostrami, który z czasem przekształca się w konflikty między społecznością uczniów, którzy pragną mieć osobę dowodzącą całą grupą. Poruszone zostają miłosne problemy, które dotykają różnych sfer uczuciowych - jest relacja toksyczna, miłość od pierwszego wejrzenia, niefortunny trójkąt miłosny, znajomość z bonusami czy udawany związek. Pojawia się także motyw homoseksualności, macierzyństwa czy śmierci.
Przez pierwsze odcinki straszliwie ciężko było mi odróżnić bohaterów od siebie, gdyż mają prawie takie same cechy charakteru i reagują na wydarzenia bardzo podobnie. Szkoda, że twórcy nie zróżnicowali nieco niektórych postaci i w zamian wpletli grono banalnych bohaterów. Poznacie niegrzeszących mądrością mięśniaków, niebezpiecznego psychopatę, wywyższające się siostry czy zadzierające nosa panienki. Gra aktorska nie jest na wysokim poziomie, lecz można przymknąć oko na niektóre gorsze przedstawienie danej postaci - nie rzuca się to na tle innych mankamentów w oczy.
The Society z odcinka na odcinek prezentuje nielogiczne fabularne zwroty akcji oraz schematyczne prowadzenie wątków. Produkcja Netflixa nuży na tyle, że momentami widz zmuszony będzie przewijać niektóre dłużące się sceny, które nie wnoszą nic do historii. Niestety, tym razem muszę stwierdzić, iż dziesięć odcinków przygody nastolatków w opustoszałym mieście nie zachwyciło mnie. Wręcz przeciwnie - ile razy można oglądnąć serial, który jest kalką poprzednich produkcji?
Ocena: 3/10
Netflix w swojej ofercie ma już wiele świetnych produkcji. Jedną z nowszych produkcji jest The Society. Skierowany do starszej młodzieży serial, opowiada historię nastolatków pozostawionych na pastwę losu w miasteczku bez żywej duszy. Czy uczniowie dadzą radę przetrwać w obliczu dramatów i konfliktów?
Dziesięcioodcinkowy serial obiecywał porywającą historię, lecz jest ona daleka od zachwycającej. Dziesięć godzin seansu po pewnym czasie staje się katorgą z prostego względu - produkcja Netflixa powiela wątki i nie wprowadza zaskakujących elementów do fabuły. Pojawiają się nużące konfrontacje bohaterów, infantylne dialogi czy nielogiczne zachowania postaci, które tak naprawdę nie dodają nic nowego do całokształtu, a jedynie spowalniają coraz bardziej akcję.
The Society mogło być serialem świetnym, gdyby nie spowalnianie akcji mdłymi przerywnikami w postaci suto zakrapianych alkoholem imprez, upojnych nocy spędzonych z dowolnymi osobami, infantylnych konwersacji niezorientowanych w temacie nastolatków czy aktów brutalnej przemocy. Rozumiem, że produkcja dotyczy ściśle określonej grupy wiekowej, lecz twórcy podążają z każdym odcinkiem w stronę stereotypowych rozwiązań i dążą do powielania schematów, co nie wychodzi na dobre najnowszej serii Netflixa.
Wątek związany z opuszczonym miasteczkiem jest porzucony na pastwę losu, a inne motywy kluczowe dla fabuły są potraktowane po macoszemu. Twórcy uwielbiają pokazywać widzom nastolatków bawiących się w dorosłych, lecz nie rozwijają ich i nie pokazują dalszych pomysłów na ożywienie akcji. Pojawia się wątek niewidocznej na pierwszy rzut oka rywalizacji pomiędzy siostrami, który z czasem przekształca się w konflikty między społecznością uczniów, którzy pragną mieć osobę dowodzącą całą grupą. Poruszone zostają miłosne problemy, które dotykają różnych sfer uczuciowych - jest relacja toksyczna, miłość od pierwszego wejrzenia, niefortunny trójkąt miłosny, znajomość z bonusami czy udawany związek. Pojawia się także motyw homoseksualności, macierzyństwa czy śmierci.
Przez pierwsze odcinki straszliwie ciężko było mi odróżnić bohaterów od siebie, gdyż mają prawie takie same cechy charakteru i reagują na wydarzenia bardzo podobnie. Szkoda, że twórcy nie zróżnicowali nieco niektórych postaci i w zamian wpletli grono banalnych bohaterów. Poznacie niegrzeszących mądrością mięśniaków, niebezpiecznego psychopatę, wywyższające się siostry czy zadzierające nosa panienki. Gra aktorska nie jest na wysokim poziomie, lecz można przymknąć oko na niektóre gorsze przedstawienie danej postaci - nie rzuca się to na tle innych mankamentów w oczy.
The Society z odcinka na odcinek prezentuje nielogiczne fabularne zwroty akcji oraz schematyczne prowadzenie wątków. Produkcja Netflixa nuży na tyle, że momentami widz zmuszony będzie przewijać niektóre dłużące się sceny, które nie wnoszą nic do historii. Niestety, tym razem muszę stwierdzić, iż dziesięć odcinków przygody nastolatków w opustoszałym mieście nie zachwyciło mnie. Wręcz przeciwnie - ile razy można oglądnąć serial, który jest kalką poprzednich produkcji?
Ocena: 3/10
2 Komentarze
Przyznam, że nie ciągnie mnie do serialu :)
OdpowiedzUsuńOd premiery walczę z tym serialem i cały czas nie umiem dobrnąć do końca. A co to jest 10 odcinków? W moim tempie powinnam to obejrzeć w dwa dni. Na szczęście niewiele mi zostało. Pomysł był fajny, choć niezbyt oryginalny i przez to wydawał mi się kiepsko wykonany. Znam przykłady utworów, gdzie też wykorzystano ten problem "zniknięcia dorosłych", a fabułę poprowadzono lepiej. Tutaj jednak za bardzo skupiono się na teen dramie.
OdpowiedzUsuń