Życie Delphie skończyło się niespodziewanie - właśnie trafiła do zaświatów, gdzie ma spędzić wieczność. Gdy jednak spotyka tam intrygującego nieznajomego, który nie powinien się tam znaleźć, terapeutka z zaświatów postanawia pobawić się z losem i odsyła Delphie z powrotem. Kobieta musi odnaleźć mężczyznę znając jedynie jego imię oraz miejsce zamieszkania, a następnie pocałować go, jeśli pragnie pozostać żywa. I ma na to tylko dziesięć dni!
Czytelnicy z całego świata byli zafascynowani pomysłem na tę historię! Miłość mojego (nie)życia to romantyczna pogoń za przetrwaniem w wykonaniu Kirsty Greenwood. Postanowiłam dołączyć do Delphie, aby pomóc jej w odszukaniu potencjalnej bratniej duszy i uniknięciu zaświatów. Czy warto sięgnąć po tę powieść?
Kirsty Greenwood posługuje się lekkim stylem, dlatego z łatwością można wciągnąć się w akcję utworu. Przyznam szczerze, iż pomysł na fabułę był strzałem w dziesiątkę - nie potrafiłam przewidzieć pewnych niespodzianek przygotowanych przez autorkę. Losy Delphie były chaotyczne i można było wyczuć walkę z czasem, która zmusiła główną bohaterkę do działania i zmian życiowych. Zakończenie okazało się intrygujące - nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji!
Miłość mojego (nie)życia to romantyczna pogoń za marzeniami, nowymi doświadczeniami i tytułowymi związkami! Kirsty Greenwood nie udało się uniknąć przewidywalnego motywu dotyczącego poszukiwania wybranka z zaświatów - spodziewałam się bardziej realistycznego potraktowania tego wątku. Ostatecznie zauroczyły mnie jednak wydarzenia z udziałem pobocznych postaci, które ukazały zupełnie odmienną stronę głównej bohaterki. Relacja miłosna także zachwyciła za sprawą nietuzinkowego wykorzystania popularnych schematów.
Myślę, iż oceniłabym ten tytuł lepiej, gdyby nie główna bohaterka. Kirsty Greenwood stworzyła infantylną, naiwną i irytującą postać, która wpływała negatywnie na odbiór fabuły i nakreślonych motywów. Impulsywność Delphie i jej brak zdecydowania doprowadziły do dość groteskowych sytuacji, które nie były w stanie wywołać nawet wybuchu śmiechu. Autorka świetnie poradziła sobie jednak z postaciami pobocznymi - ich osobowości okazały się ciekawe i inspirujące!
Miłość mojego (nie)życia to zabawna i zajmująca opowieść o drugich szansach, przyjaźni, miłości i nowych doświadczeniach. Kirsty Greenwood w humorystyczny sposób nakreśliła historię opisującą poważne tematy dotyczące marzeń, nadziei na przyszłość i związków. Myślę, iż fani nietuzinkowych powieści z romansem w tle będą zachwyceni przygodami Delphie. Czy kobieta zdąży odnaleźć bratnią duszę?
Ocena: 6/10
Miłość mojego (nie)życia otrzymałam od Wydawnictwa Kobiece. Bardzo dziękuję!
-współpraca reklamowa-
0 Komentarze