Fleetwood Shuttleworth po raz kolejny zachodzi w ciążę. Tym razem kobieta obiecuje sobie, iż urodzi dziedzica najdroższemu mężowi, choć poprzednie próby kończyły się nieszczęściami. List od medyka wskazuje jednak, iż nie nacieszy się macierzyństwem. Pewnego dnia Fleetwood spotyka w lesie nieznajomą, która okazuje się być akuszerką. Alice zna sekrety, które mogą sprowadzić na rodzinę Shuttleworthów problemy. Czy Fleetwood uda się przeżyć i jednocześnie rozwikłać historię tajemniczej Alice?
Zauważyłam, iż ostatnio twórcy bardzo chętnie sięgają po motyw czarownic w swoich utworach. Debiut Stacey Halls opowiada historię związaną z polowaniem na kobiety oskarżane przez ludzi. Czy Czarownica ze wzgórza jest jednak powieścią pełną magii i sekretów? Nie jestem tego taka pewna.
Od pierwszego do ostatniego rozdziału irytowała mnie narratorka utworu. Fleetwood jest postacią dziecinną i głupiutką, której nie obchodzą problemy znajdujące się poza własnym domem. Język użyty w utworze jest lekki, dlatego nie pojawią się żadne problemy ze zrozumieniem utworu. Stacey Halls starała się przenieść czytelnika do 1612 roku - wielokrotnie próbowała oddać klimat tamtych lat za pomocą opisów wnętrz czy ubiorów, lecz pojawiło się wiele zgrzytów w zachowaniu bohaterów czy ukazanych wydarzeniach.
Czarownica ze wzgórza obiecuje historię o polowaniu na czarownice i ten wątek rzeczywiście znajduje się w utworze, lecz stanowi jedynie tło dla głównych wydarzeń. Szkoda, bo infantylne zachowanie Fleetwood i przypatrywanie się jej rodzinnym dramatom nie wnosiło nic do fabuły. Pojawienie się Alice odrobinę urozmaiciło akcję. W pewnym momencie wątek czarownic zaczyna być jednak traktowany po macoszemu, a pierwsze skrzypce odgrywa relacja Fleetwood z mężem. Kłótnie, zdrady, niesnaski rodzinne czy chora ambicja niektórych postaci drażniły swoją obecnością, gdyż ukazane zostały schematycznie i przewidywalnie. Zakończenie nie przynosi interesującego rozwiązania - Stacey Halls postanowiła po prostu pójść na łatwiznę.
Autorka przedstawiła w dokładny sposób bohaterów, co jest miłym zaskoczeniem. Wielokrotnie wykorzystała Fleetwood, której udało się oddać obraz zachowania czy czynów innych postaci. Nie zdołałam polubić głównej bohaterki, która postępowała infantylnie, nielogicznie i impulsywnie, lecz zaintrygowała mnie Alice. Akuszerka stanowiła tajemnicę tego utworu, która zachęcała do dalszej lektury.
Czarownicę ze wzgórza czyta się szybko, lecz równie szybko można o tej lekturze zapomnieć. Stacey Halls przedstawia pełną schematów i nieciekawych rozwiązań powieść, w której motywu polowań na czarownice jest jak na lekarstwo, a główną rolę odgrywają dramaty i tragedie głównej bohaterki. Szkoda, bo historia Fleetwood zapowiadała pełną tajemnic i grozy grę, w której kobiety mogą szybko stać się ofiarami podłych oszczerstw.
Ocena: 4/10
Zauważyłam, iż ostatnio twórcy bardzo chętnie sięgają po motyw czarownic w swoich utworach. Debiut Stacey Halls opowiada historię związaną z polowaniem na kobiety oskarżane przez ludzi. Czy Czarownica ze wzgórza jest jednak powieścią pełną magii i sekretów? Nie jestem tego taka pewna.
Od pierwszego do ostatniego rozdziału irytowała mnie narratorka utworu. Fleetwood jest postacią dziecinną i głupiutką, której nie obchodzą problemy znajdujące się poza własnym domem. Język użyty w utworze jest lekki, dlatego nie pojawią się żadne problemy ze zrozumieniem utworu. Stacey Halls starała się przenieść czytelnika do 1612 roku - wielokrotnie próbowała oddać klimat tamtych lat za pomocą opisów wnętrz czy ubiorów, lecz pojawiło się wiele zgrzytów w zachowaniu bohaterów czy ukazanych wydarzeniach.
Czarownica ze wzgórza obiecuje historię o polowaniu na czarownice i ten wątek rzeczywiście znajduje się w utworze, lecz stanowi jedynie tło dla głównych wydarzeń. Szkoda, bo infantylne zachowanie Fleetwood i przypatrywanie się jej rodzinnym dramatom nie wnosiło nic do fabuły. Pojawienie się Alice odrobinę urozmaiciło akcję. W pewnym momencie wątek czarownic zaczyna być jednak traktowany po macoszemu, a pierwsze skrzypce odgrywa relacja Fleetwood z mężem. Kłótnie, zdrady, niesnaski rodzinne czy chora ambicja niektórych postaci drażniły swoją obecnością, gdyż ukazane zostały schematycznie i przewidywalnie. Zakończenie nie przynosi interesującego rozwiązania - Stacey Halls postanowiła po prostu pójść na łatwiznę.
Autorka przedstawiła w dokładny sposób bohaterów, co jest miłym zaskoczeniem. Wielokrotnie wykorzystała Fleetwood, której udało się oddać obraz zachowania czy czynów innych postaci. Nie zdołałam polubić głównej bohaterki, która postępowała infantylnie, nielogicznie i impulsywnie, lecz zaintrygowała mnie Alice. Akuszerka stanowiła tajemnicę tego utworu, która zachęcała do dalszej lektury.
Czarownicę ze wzgórza czyta się szybko, lecz równie szybko można o tej lekturze zapomnieć. Stacey Halls przedstawia pełną schematów i nieciekawych rozwiązań powieść, w której motywu polowań na czarownice jest jak na lekarstwo, a główną rolę odgrywają dramaty i tragedie głównej bohaterki. Szkoda, bo historia Fleetwood zapowiadała pełną tajemnic i grozy grę, w której kobiety mogą szybko stać się ofiarami podłych oszczerstw.
Ocena: 4/10
Czarownicę ze wzgórza otrzymałam od Księgarni Tania Książka. Bardzo dziękuję!
0 Komentarze