Imperium rządzą Valorianie, a Herrańczycy zepchnięci są na margines społeczeństwa. Wykorzystywani jako słudzy i pomiatani, nie mogą przeciwstawić się ich właścicielom. Pozostały im jedynie wspomnienia. Pewnego dnia, córka Valoriańskiego generała nabywa na targu niewolnika. Każdy dzień przybliża Kestrel i Kowala do siebie, lecz wiedzą oni, że społeczeństwo nigdy ich nie zaakceptuje. Czy są gotowi zaryzykować i razem stawić czoła Imperium?
Moje serce bije mi mocno, gdy siadam do recenzji Pojedynku. Odpalam Open Office i czekam. Na podpowiedź, złotą myśl lub coś, co skłoni czytelników do sięgnięcia po tą niesamowitą książkę, która z pewnością złamie im serce i nie pozwoli wyprzeć się z umysłu. Gdy po nią sięgniecie, będziecie o niej myśleć wszędzie. Historia Marie Rutkoski będzie za Wami chodzić.
Czy zatem sięgniecie po tę powieść?
Pozostałam z książką i złamanym sercem. Marie Rutkoski grała non fair i swoimi zwrotami akcji oraz kartkami przepełnionymi skrajnymi emocjami pozostawiła mnie w oczekiwaniu na kolejny tom. Hej! Tak się nie robi! Co ja mam teraz zrobić?
Pojedynek to utwór, który opowiada o miłości, wojnie, niesprawiedliwości, wolności i niewolnictwie oraz wielu innych ważnych kwestiach. Autorka nie skupia się jedynie na wątku miłosnym. Warto wspomnieć, że rozwija się on powoli, a postacie nie padają sobie od razu w ramiona. Są nieufni. W końcu to Valorianka i Herrańczyk. Osoby pochodzące z dwóch innych światów. Los potrafi być naprawdę okrutny.
Powieść czyta się w zastraszającym tempie i w dużej mierze jest to zasługa lekkiego stylu Marie Rutkoski. Czytając, bądźcie gotowi na zaskoczenia, zwroty akcji i skoki adrenaliny. Autorka będzie władać emocjami bez skrupułów i w niektórych momentach będziecie siedzieć jak zaklęci lub rozpaczliwie płakać (ha, szczególnie przy zakończeniu).
Miło jest mi napisać, że Pojedynek to jedna z najlepszych powieści w tym roku. Podczas lektury czułam milion różnorodnych emocji, piszczałam jak szalona, a momentami krzyczałam na cały dom, że coś jest chyba z autorką nie tak. Ja chcę mieć już u siebie drugi i trzeci tom, bo zakończenie było co najmniej takie jak w Zakonie Mimów.
Nie mam pojęcia jak mogę Was jeszcze zachęcić do przeczytania powieści Marie Rutkoski. Po prostu zaufajcie mi i pójdźcie jak najszybciej do najbliższej księgarni, a potem zaopatrzeni w litry herbaty oraz paczkę chusteczek wygodnie się rozsiądźcie i wciągnijcie się historię Kestrel oraz Kowala.
Ocena: 10/10
Moje serce bije mi mocno, gdy siadam do recenzji Pojedynku. Odpalam Open Office i czekam. Na podpowiedź, złotą myśl lub coś, co skłoni czytelników do sięgnięcia po tą niesamowitą książkę, która z pewnością złamie im serce i nie pozwoli wyprzeć się z umysłu. Gdy po nią sięgniecie, będziecie o niej myśleć wszędzie. Historia Marie Rutkoski będzie za Wami chodzić.
Czy zatem sięgniecie po tę powieść?
Pozostałam z książką i złamanym sercem. Marie Rutkoski grała non fair i swoimi zwrotami akcji oraz kartkami przepełnionymi skrajnymi emocjami pozostawiła mnie w oczekiwaniu na kolejny tom. Hej! Tak się nie robi! Co ja mam teraz zrobić?
Pojedynek to utwór, który opowiada o miłości, wojnie, niesprawiedliwości, wolności i niewolnictwie oraz wielu innych ważnych kwestiach. Autorka nie skupia się jedynie na wątku miłosnym. Warto wspomnieć, że rozwija się on powoli, a postacie nie padają sobie od razu w ramiona. Są nieufni. W końcu to Valorianka i Herrańczyk. Osoby pochodzące z dwóch innych światów. Los potrafi być naprawdę okrutny.
Powieść czyta się w zastraszającym tempie i w dużej mierze jest to zasługa lekkiego stylu Marie Rutkoski. Czytając, bądźcie gotowi na zaskoczenia, zwroty akcji i skoki adrenaliny. Autorka będzie władać emocjami bez skrupułów i w niektórych momentach będziecie siedzieć jak zaklęci lub rozpaczliwie płakać (ha, szczególnie przy zakończeniu).
Miło jest mi napisać, że Pojedynek to jedna z najlepszych powieści w tym roku. Podczas lektury czułam milion różnorodnych emocji, piszczałam jak szalona, a momentami krzyczałam na cały dom, że coś jest chyba z autorką nie tak. Ja chcę mieć już u siebie drugi i trzeci tom, bo zakończenie było co najmniej takie jak w Zakonie Mimów.
Nie mam pojęcia jak mogę Was jeszcze zachęcić do przeczytania powieści Marie Rutkoski. Po prostu zaufajcie mi i pójdźcie jak najszybciej do najbliższej księgarni, a potem zaopatrzeni w litry herbaty oraz paczkę chusteczek wygodnie się rozsiądźcie i wciągnijcie się historię Kestrel oraz Kowala.
Ocena: 10/10
Pojedynek udostępniło mi do recenzji Wydawnictwo Feeria, za co bardzo dziękuję! :)
8 Komentarze
Zachęcająca recenzja. Mam wielką ochotę na tę książkę.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej podzielam Twoje zdanie! Książka jest rewelacyjna :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jestem w połowie książki! :D
OdpowiedzUsuńI tak, tak - jest super!
Nie słyszałam do tej pory o tej książce, ale sądząc po Twojej recenzji - był to błąd, który muszę koniecznie w wolnej chwili nadrobić!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A.
http://chaosmysli.blogspot.com
Zdecydowanie musi znaleźć się u mnie. Miałam wątpliwości co do stylu autorki, ale teraz widzę, że niepotrzebnie. Chyba czas ruszyć na polowania! :D
OdpowiedzUsuńMuszę mieć książkę koniecznie w swojej domowej biblioteczce! ;)
OdpowiedzUsuńTo jednak dobrze zrobiłam, kiedy dodałam ją do chcę przeczytać, teraz tylko nie mogę się doczekać, żeby za nią chwycić i zapoznać się z tą łamiącą serca historią :D Mam nadzieję, ze wywrze na mnie podobne wrażenia :3
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tym rękami i nogami! Książka jest rewelacyjna, nic tylko czytać :D.
OdpowiedzUsuń