Właśnie skończyłam lekturę nowego
numeru „English matters” - wydanie listopad/grudzień.
Numer liczy 44 strony, z którymi
dostajemy dużą dawkę informacji i jeszcze większą liczbę słówek
i zwrotów do nauczenia się lub przypomnienia.
Układ numeru jest tradycyjny.
Od krótkich „rozbiegówek” „Tit
and That” po kilkustronicowe artykuły. Teksty są ciekawe i
zróżnicowane.
W „Tit and That” poznamy 3 osoby o
niezwykłych zdolnościach.
Pierwszy z większych artykułów
traktuje o osobie Francisa Scotta Fitzgeralda, kuzyna autora słów
do amerykańskiego hymnu. Bohater artykułu nie jest jednak sławny dzięki
swojemu krewnemu – jest autorem kilku powieści, w tym „Wielkiego
Gatsby'ego”. Ekranizację powieści mogliśmy oglądać niedawno w
kinach.
W następnym artykule przenosimy się w
lata '20 – czas, w którym dzieje się akcja wspomnianej powieści
Fitzgeralda.
W artykule „What's Appening”
poznajemy bliżej rynek aplikacji na współczesne telefony komórkowe
(o ile można te urządzenia nazwać jeszcze telefonami, biorąc pod
uwagę ich możliwości w stosunku do prostego „hallo”).
Na następnych stronach dowiemy się, że wróżenie z dłoni jest passe, bo
przyszłość należeć będzie do ust....
Artykuł,
który najbardziej mnie wciągnął (co nie
oznacza, że pozostałe
były nieciekawe), jest tekst poświęcony Statui Wolności. Dlaczego
powstała, gdzie, kto ją Amerykanom sprezentował?
Dowiemy się z
teksu. Pamiętam z różnych filmów katastroficznych sceny
zniszczenia Statuy Wolności. Ogromne kamienne bloki pędzą w dół
do rzeki Hudson. A tutaj zdziwienie. Jeśli Statua Wolności
rozpadnie się (czego Amerykanom nie życzę), to do wody nie wpadną kamienie
i beton (nie licząc cokołu i samego postumentu), ale ogromne
chlupnięcie wywoła..... dowiecie się po przeczytaniu artykułu :-)
Numer uzupełniają
jeszcze teksty o brytyjskiej satyrze, konkursie Eurowizji,
świętowaniu 31. października, pochodzeniu kilku idiomów i
człowieku, który nie ma lęku wysokości.
W numerze
znajdziemy również krótką dawkę gramatyki, z którą zapoznamy
się na bazie słów piosenki. Bardzo fajna sprawa.
Dodatkiem do tego
wydania English Matters jest ściąga w pisaniu maili.
Dodatkowym plusem
jest możliwość odsłuchania części artykułów w formacie mp3.
Poziom tekstów w
czasopiśmie jest zróżnicowany. Niektóre z nich czytałam ”z górki”,
przez inne czołgałam się mozolnie. Nie mam o to pretensji do
autorów, nie uważam tego również za jakąś wadę. Każdy z nas w
różnym stopniu opanował język. Stąd ten sam tekst jedna osoba
oceni jako łatwy a inna będzie miała z nim problemy (zajmie więcej
czasu).
Mnie trudne teksty
mobilizują do uczenia się użytych w nich słówek i zwrotów. Po
to czytam w końcu English Matters.
Pewnie nie w
następnym numerze ale za 2, 5 czy 10 wydań czytanie wszystkich
artykułów będzie „piece of cake”, w myśl starej zasady „per
aspera ad astra”.
Czego Wam
serdecznie życzę.
Polecam English Matters Waszej uwadze!
Ocena: 10/10
Dziękuję!
6 Komentarze
Czeka na przeczytanie ;) Mam nadzieję, że mi również się spodoba :3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na konkurs :3
Widzialem w kiosku, ale jednak sie nie zdecydowałem. Po twojej recenzji widze że źle zrobilem :p
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na stosik.
Mam zamiar spróbować przeczytać, ale muszę jechać do Empiku, bo u mnie w kiosku go nie ma nigdzie w pobliżu :c
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Nika
Chyba przeczytam ten numer. Bardzo zainteresował mnie ten artykuł o Statucie Wolności. :)
OdpowiedzUsuńMuszę kupić, obowiązkowo. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Zaciekawiłaś mnie tą Statuą Wolności :)
OdpowiedzUsuń